Czas udowodnić klasę. Przed Wieczystą Kraków mecze barażowe o awans do III ligi. Franciszek Smuda przekonuje, że czuje lekki stres, ale o ewentualnej przegranej nie chce mówić.
Małopolska IV liga składa się z dwóch grup. Tę wschodnią wygrały rezerwy Bruk-Betu Nieciecza. Druga drużyna Słoników zdobyła 92 punkty. Potknęła się tylko cztery razy w sezonie. Wygrała 30 meczów, dwa zremisowała, dwa przegrała. Na zachodzie regionu niepodzielnie panowała Wieczysta Kraków. Ekipa Franciszka Smudy zdobyła 93 punkty, a na dorobek ten złożyło się 30 wygranych, trzy remisy i jedna porażka.
Teraz ekipy te zmierzą się w barażach o awans do III ligi. Wieczysta to beniaminek IV ligi, ale wiadomo, że oczekiwania właściciela klubu sięgają znacznie wyżej i tegoroczny awans ma być po prostu kolejnym krokiem w górę. Świadczy o tym rozmach w działaniach. Wieczysta właśnie zakontraktowała Błażeja Augustyna, a lista przedsezonowych sparingpartnerów zawiera kluby z La Liga i Serie A.
Ale wyższość trzeba udowodnić na boisku. Ewentualny brak awansu były dla Wieczystej katastrofą, a Franciszek Smuda nawet nie chce na ten temat rozmawiać. Nie jest tajemnicą, że przypłaciłby tę wpadkę posadą.
Pierwszy mecz barażowy w sobotę w Krakowie. Rewanż we wtorek w Niecieczy.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Niedawno ograliście rezerwy Bruk-Betu w finale małopolskiego Pucharu Polski. Do baraży przystąpicie z przewagą psychologiczną?
Franciszek Smuda: – Absolutnie nie można porównywać pucharu z tymi meczami barażowymi. Tam był tylko jeden mecz, a w takiej sytuacji czasem rządzi przypadek. OK, tym razem nie rządził, bo wygraliśmy 2:1, a powinniśmy wygrać 7:0, bo tyle mieliśmy niewykorzystanych stuprocentowych sytuacji. Baraże to trochę jak europejskie puchary. Są dwa mecze, więc pojawia się spekulacja. Jedni chcą jak najmniej przegrać, drudzy jak najwyżej zwyciężyć.
– Ale faktycznie dobrze, że baraże to dwumecz, bo w innej sytuacji cały sezon sprowadzałby się do jednego spotkania.
– Tak. Tu nie ma już przypadku. Jeśli pierwszy mecz ci nie wyjdzie, w drugim możesz to odrobić.
– Lekki stresik jest czy doświadczenie już na to nie pozwala?
– Obojętne jaka to liga, to jednak przed nami baraż. Walka o awans. I jest to pewien zastrzyk adrenaliny dla każdego trenera i piłkarza. Nawet dla tych, którzy grali w Ekstraklasie czy reprezentacji.
– Co się stanie, jeśli nie wywalczycie awansu?
– Ja na takie tematy nie lubię mówić. Co się stanie. Takich pytań się nie zadaje. Co się stanie? Klub się nie zawali, nie zamkną Wieczystej. Klub nadal będzie istniał i się rozwijał.
– Ma pan jakieś kłopoty kadrowe przed tym meczem?
– Malutkie problemy są, ale nie takie, które ograniczałby możliwość grania.
– Zaimponowaliście listą sparingpartnerów. Jak namówiliście Mallorcę czy Genoę, by z wami zagrali?
– Ja wciąż mam pewne znajomości. Ci, którzy dogadywali te sparingi znają mnie i wiedzą, że nie będę grał z jakimiś "ogórami". OK, dziś jesteśmy tylko w IV lidze, ale w piłkę grać potrafimy. Myślę, że na rywali działała moja obecność, ale też piłkarzy z przeszłością w Ekstraklasie, jak Peszko czy Majewski.
– A właśnie zakontraktowaliście kolejnego zawodnika dużego formatu, Błażeja Augustyna. Wiadomo, że Wieczysta przekonuje pieniędzmi, ale…
– To tak nie jest.
– Miałem dokończyć, że zapewne nie chodzi tylko o pieniądze.
– Absolutnie nie. To jest kontrakt w ramach naszych możliwości klubowych. U nas nie ma zawrotnych kwot.
– Mhm... No to czym przekonaliście Augustyna?
– Może moją postacią?
– OK, a pan właśnie niedawno obchodził urodziny. Jak minęły?
– Pierwszy raz w karierze trenerskiej spędziłem urodziny z drużyną. Do tej pory zawsze byliśmy już po zakończeniu sezonu.
– Drużyna sprawiła prezent?
– Coś małego się pojawiło, jak zawsze. Najważniejsze, że jest tu świetna atmosfera i oby dopisała podczas sobotniego meczu.
– Ale część kibiców Wieczystej zbierała podpisy pod petycją o odwołaniu pana ze stanowiska trenera. Pan się czuje mocno w Wieczystej?
– Ja się nie muszę czuć mocno. Wie pan, że ja się nigdy nie proszę nikogo. Co do tej akcji... Zawsze się znajdzie jakiś wariat, co robi coś dla jaj, bo ja tak to odbieram. No bo przykładowo, jak można zwalniać kogoś, kto ma 16 punktów przewagi, prawie 200 bramek strzelonych, wygrał okręgowy Puchar Polski i awansował do ogólnopolskich rozgrywek. No, nie wiem.
– Próbowaliście ściągnąć do Wieczystej Jesusa Imaza. Żałuje pan, że się nie udało?
– Nie, absolutnie nie żałuję. Z jednym się dogadasz, z drugim nie i tyle.
– Jaki wynik w sobotę pana zadowoli?
– Każdy, byle wygrany.